czwartek, 28 lutego 2013

2. W wąskim gronie.

Siedziałem zagrzebany w górze miękkich poduszek na łóżku i szperałem w moim laptopie. Szukałem dokładnie jakiś fajnych miejsc, gdzie mógłbym spędzić czas z chłopakami i trochę podpić. Pub w okolicy naszego mieszkania był spoko, ale wydawał mi się z lekka nudny. Tyle lat już tam chodzę, w dodatku prawie codziennie. Była to nasza stała miejscówa. Znałem dokładnie każdy schowek na mopy i każdą najciemniejszą dziurę tego lokalu. Mimo wszystko zawsze tam wracaliśmy. Miałem do tego miejsca cholerny sentyment. W końcu to tam poznałem Gusa i Geo, no i też zaciągnąłem po raz pierwszy Billa, żeby nie gnił sam w tym domu, z pojebanymi rodzicami.
Kiedy zrezygnowany, po nieudanej próbie poszukiwań chciałem zamknąć laptopa, do moich drzwi zapukał cicho bliźniak. Wszedł do środka bez pytania. Znudzony podniosłem na niego wzrok i na chwilę oderwałem się od rzeczywistości. Czarny stał na środku pokoju trzymając się pod boki i szczerzył się do mnie radośnie. Był ubrany w nowe ciuchy i powoli obkręcił się dookoła.
- I jak ci się podoba? Mogę dziś tak wyjść? - zapytał podekscytowany.
Przyglądałem mu się zafascynowany jeszcze przez chwilę. Bardzo podobało mi się ciało Billa. Uwielbiałem oglądać mojego brata. Wszyscy byli zdania, że jest on chudy, ale dla mnie Billy był po prostu bardzo szczupły. Czasami nie mogłem się oprzeć i zwyczajnie dawałem mu klapsa w tyłek, lub gładziłem jego policzek. Było to oczywiście dla żartów, ale nie zmieniało to nigdy faktu, że Bill wydawał mi się bardzo ładny i pociągający. W końcu to mój bliźniak, po części ma to po mnie. Uśmiechnąłem się głupio do swoich myśli i znów spojrzałem na Billa.
- Wyglądasz świetnie, jak zwykle braciszku... - puściłem mu oczko i powoli wstałem z łóżka. Już czas, żeby się przygotować do wyjścia.
- Cieszę się, że ci się podoba. - odwzajemnił mój uśmiech. Pogadaliśmy jeszcze przez chwilę, po czym brat ulotnił się z mojego pokoju.

***

Dziś w domu było w miarę spokojnie. Nawet Gordon z matką siedzieli cicho, co wydawało mi się dziwne. Mimo wszystko i tak, jak mieliśmy to z Tomem w zwyczaju, zamierzaliśmy udać się do naszego klubu. Od tamtego feralnego momentu, kiedy w końcu przełamałem się i spytałem, czy mogę wyjść z Tomem, stało się to już pewnego rodzaju rytuałem. Wychodziliśmy w to znajome miejsce, gdy tylko był czas. Zawsze myślałem, że dredziarz chodzi za każdym razem gdzieś indziej, byleby tylko wyrwać się od tej rzeźni i nudy w domu. Zdziwiłem się jednak, kiedy za każdym razem prowadził mnie to tego samego miejsca, żeby spotkać się z kumplami. W sumie nie przeszkadzało mi to. Traktowałem nasze wyjścia neutralnie. Był to tylko dla mnie rodzaj urozmaicenia czasu. Wszystko, żeby tylko nie zostać samemu w domu z kłócącymi się rodzicami! Zawsze po szkole, nawet kiedy odrobiłem wszystkie lekcje, a na dole znów słyszałem trzaskające szafki i wyzwiska, jakoś siedzenie przy komputerze, słuchanie muzyki, czy pisanie tekstów nie wydawało mi się pociągające. Zdecydowanie wolałem towarzystwo bliźniaka.

*

Szliśmy z dredziarzem chodnikiem. Będąc blisko lokalu, z daleka już widziałem machających nam Gustava i Georga.
- Siemka Tom, siemka Billuś... - Georg obstrzelił mnie wzrokiem i zagwizdał cicho pod nosem. - No, no, no! Ale żeś się dziś odstrzelił, Bill! - poklepał mnie rozweselony po ramieniu i po chwili wszyscy weszliśmy do ciemnego klubu. Dziś tłok był trochę większy niż zwykle, ale i dla nas znalazło się miejsce gdzieś w rogu. Usiadłem na skraju kanapy, koło bliźniaka.

***

Nie wiem co mi było, ale miałem ogromną ochotę urżnąć się dziś w trupa. Zazwyczaj piliśmy kilka kolejek, lub po razie coś mocniejszego. Tego wieczora owładnęła mną silna żądza, aby mocno zaszaleć. Nie obawiałem się o powrót do domu, bo Bill prawie wcale nie pił. Czasem był to mały kieliszek, albo jedna puszka, natomiast nigdy nie tracił kontaktu z rzeczywistością. Myślę, że przychodził tu ze mną za każdym razem, tylko dla towarzystwa. W sumie go rozumiałem. Też nie chciałbym siedzieć sam w domu wieczorami.
- To co chłopaki? Jedziemy dziś po całości? - zapytałem.
- Pewnie! Dawaj czystą! - zapiał wesoło Gustav.
Gutek był raczej spokojnym osobnikiem. Jego dzika natura odzywała się dopiero przy nas, gdy zaczynaliśmy pić lub robić coś innego. Nie był zbytnio rozmowny, wolał konkrety. Dyskusje przeważnie toczyły się między mną, Billem i Georgiem. Gus tylko od czasu do czasu wtrącał swoje zdanie.
Gdy kelnerka przyniosła nasze trunki, od razu zabraliśmy się za rozpracowywanie ich. Cicha, taneczna muzyka sącząca się z głośników i ten przyjemny szum w głowie. To najbardziej lubiłem w tym miejscu.
- Więc co tam u was słychać chłopaki? Jak w szkole? Po co żeś się tak wystroił Bill? - rzucił na początek rozbawiony czymś Geo.
- Spoko w sumie. Dziś w domu nie było żadnej awantury. To aż dziwne! - zaśmiałem się cicho.
- Bo lubię ładnie wyglądać. - dodał cicho bliźniak.
Chyba był z czegoś niezadowolony, bo wydawał się być taki nieobecny duchem.
- Oj rozchmurz się! Masz! - podałem mu jakiś trunek, w większej ilości. Bliźniak bez słowa wziął ode mnie naczynie, po czym pociągnął solidnego łyka. Chyba coś mu leżało na sercu. Może jak promile wejdą mu do krwi, wtedy się otworzy. Wiadomo, alkohol rozplątuje język.

*

Po dobrej godzinie, kiedy przepiliśmy większość tego co stało na stole, przyszedł czas na ostre gadki.
- No to chwal się Tom, kogo ostatnio wyruchałeś? - spytał zaciekawiony Georg.
Niezbyt kontaktowałem ze światem. Moje dzisiejsze życzenie spełniło się, bo już wcześniej, po piątym kuflu czułem, że odfrunąłem. Było mi przyjemnie i błogo. Miałem wrażenie, że Gus i Geo też już nie kontrolowali swoich słów i czynów. Georg wypowiedział to zdanie dziwnie drżącym głosem. Takim podpitym. Zresztą wiedziałem, że obaj wypili tyle co ja. Byliśmy nieźle wstawieni. Jedyną zagadką był w tamtym momencie Bill. Nie wiedziałem jak się trzyma, bo nie zwracałem uwagi ile pije. Znając go, zaprzestał pewnie na tamtym jednym trunku, który mu podałem.
Zacząłem się intensywnie zastanawiać, czy ta dziewczyna, była na pewno dziewczyną. O ile sięgam pamięcią miała, yyy... a może miał? Niee... Przecież ja posuwam tylko piękne i cycate panienki! Chyba zbyt dużo wypiłem. Zaczęło kręcić mi się w głowie i gadałem od rzeczy.
- To była na pewno... - zacząłem głęboko się zastanawiać. Przymknąłem powieki. Przyjemnie szumiało mi w głowie.
Miała czarne, długie włosy i była bardzo szczupła... Oczyma wyobraźni wszystko widziałem. Chwileczkę... Bill?!
Tom nie zdawał sobie sprawy, że w jego krwiobiegu płynęła już tak duża dawka procentów, iż nawet pamięć robiła mu śmieszne psikusy. Tak naprawdę była to ostatnio spotkana w szkolnej bibliotece Ann. Typowa, klasyczna, czarnowłosa piękność, bardzo szczupła z pokaźnym biustem, dająca dupy każdemu. Dredziarz oczywiście miał wielkie dziury w pamięci z powodu spożytego alkoholu, więc nie kojarzył faktów. Pamiętał jedynie, że ostatnie ''coś'', co posuwał, miało czarne włosy i było szczuplutkie. Dokładnie, tak jak jego brat!
Odwróciłem twarz w stronę czarnowłosego i przyjrzałem mu się przez chwilę. Oblizałem się lubieżnie i byłem pewien. Tak! To na stówkę musiał być on!
- To był na pewno mój czarnulek! - podsycony Tom natłokiem myśli, prawie wykrzyczał to zdanie. Natychmiast przysunął się do brata na niebezpiecznie bliską odległość. Przysunął go za biodro bliżej siebie i szybko położył dłoń na jego udzie. Przejechał nią powolnie, od kolana, aż po samo krocze. Zdezorientowany Bill wytrzeszczył oczy.

***

Przez godzinę nie wypiłem zbyt wiele. Jakoś wcześniej zaczęła boleć mnie głowa i już na dzień dobry Georg wypytywał mnie o mój strój. Jakoś popsuł mi się humor.
Przysłuchiwałem się rozmową pozostałej trójki i od czasu do czasu sam też coś dopowiedziałem. Nie chciałem im przerywać, widząc jak namiętnie prowadzą dyskusję. Po krótkiej przerwie, na ''dolewki'', Geo zaczął pikantne tematy. Spytał bliźniaka, kogo ostatnio zaliczył. Jako iż już byłem trochę śpiący i zmęczony, po prostu bez słowa przyglądałem się ich paplaninie. Tom z początku próbował coś powiedzieć, ale nagle urwał. Jego twarz wyrażała wielką zadumę i przemyślenia. Po chwili, po prostu wrzasnął radośnie:
- To był na pewno mój czarnulek!
Z początku nie wiedziałem o kogo chodzi, więc zdziwiłem się lekko, ale gdy spojrzał na mnie dziko i chwycił moje biodro, przeraziłem się!
Pamiętam kilka takich sytuacji, kiedy Tom żartował ze mnie, lub robił dziwne rzeczy, niby dla ''żartów''. Nie robiłem z tego wielkiego halo, bo to w jego zachowaniu naturalne, że czasem klepnie mnie w tyłek, czy powie jakiś sprośny tekścik przy towarzystwie. Takie ot, małe zaczepki. Ale teraz byłem nadludzko wystraszony! To wszystko działo się tak szybko! Po prostu chwycił mnie, po czym przysunął bardzo blisko siebie. Następnie uśmiechnął się jak zboczeniec i przejechał dłonią po moim całym udzie. Wytrzeszczyłem oczy, a Georg zagwizdał donośnie, uśmiechając się z triumfem. Wszyscy byli mocno pijani, nie dało się tego nie zauważyć. Dlatego mój strach urósł jeszcze bardziej. Nie wiedziałem co oni mogą mi zrobić, skoro mój własny bliźniak był już tak schlany, że zaczął majaczyć o tym, iż rzekomo mnie przeleciał. Absurd!
Strąciłem rękę Toma i zacząłem szukać wzrokiem wyjścia. Chciałem jak najszybciej udać się do domu. Nie podobała mi się ta sytuacja.

3 komentarze:

  1. Oj Tom nieładnie! ^^
    Ahh uwielbiam takie nietrzeźwe klimaty ;-)
    Ciekawe czy Tom następnego dnia będzie pamiętał co takiego narozrabiał.
    Świetne! Czekam na kolejną część ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie teraz trafiłam na Twojego bloga i nie wiem, jak mogłam go nie zauważyć wcześniej! Nowe opowiadanie strasznie mi się podoba, ciekawi mnie, jak to wszystko dalej się potoczy , pozdrawiam! :33

    OdpowiedzUsuń
  3. Nosz genialne no, genialne! Wiedziałam już po pierwszych słowach pierwszego rozdziału, że to opowiadanie będzie świetne. Kocham cię, Unen, ciebie i twoją twórczość :D Jesteś wspaniała! Pisz dalej, pisz, pisz, bo ja pragnę twoich opowiadań! <3

    OdpowiedzUsuń