środa, 26 czerwca 2013

Wenn nichts mehr geht...

  Jeśli któregoś dnia poczujesz, że chce Ci się płakać, zadzwoń do mnie.
Nie obiecuję, że Cię rozbawię, ale mogę płakać razem z Tobą.
  Jeśli któregoś dnia zapragniesz uciec, nie bój się do mnie zadzwonić.
Nie obiecuję, że Cię zatrzymam, ale mogę pobiec z Tobą.
  Jeśli któregoś dnia nie będziesz chciał nikogo słuchać, zadzwoń do mnie.
Obiecuję być cicho, ale będę z Tobą.
  Jeśli któregoś dnia zadzwonisz, i nikt nie odbierze, to przyjdź do mnie.
Bo mogę Cię potrzebować.

czwartek, 20 czerwca 2013

Niech tak zostanie. 12/??

Kiedy wyszykowałem się i zjadłem szybko śniadanie, wsiedliśmy z Tomem do busa który czekał już pod naszym domem.
Nie wiedziałem czego się spodziewać po dzisiejszym wywiadzie. W sumie to nawet nie przywiązywałem do tego zbyt dużej wagi. Co będzie, to będzie. Jedyne co mnie cieszyło i zajmowało moje myśli przez cały czas, to to, że w końcu dostałem coś, czego oczekiwałem przez ostatnie miesiące. Miłość Toma. Nie taka braterska, tylko taka o której zawsze marzyłem.
Na wspomnienie ostatniej nocy, aż zrobiło mi się ciepło. Tak naprawdę nie dotarło jeszcze do mnie całkowicie, co takiego się wydarzyło. Tom jest moim bratem, w dodatku bratem bliźniakiem. To niedorzeczne myśleć o tej sprawie od tak - normalnie. To przecież kazirodztwo. Mimo tego czułem się teraz całkowicie szczęśliwy.
Ukradkiem spojrzałem na bliźniaka wpatrującego się beznamiętnie w mijający obraz za oknem. Opierał znudzoną głowę na policzku i wyglądał, jakby miał zasnąć. Niepewnie przysunąłem się do niego i położyłem delikatnie dłoń na jego udzie. Nie mogłem rozgryźć, o czym teraz rozmyślał. Pod wpływem mojego niewielkiego dotyku poruszył się lekko i spojrzał na mnie z ukosa. Uśmiechnąłem się nieśmiało i przybliżyłem do jego twarzy. Przez chwilę zauważyłem strach w jego oczach. Pewnie myślał, że chcę go pocałować przy świadkach. W busie siedziała przecież jeszcze ochrona i reszta zespołu. Ominąłem sprytnie jego usta i zbliżyłem wargi do jego ucha.
- Kocham cię Tom. - wyszeptałem i niezauważalnie musnąłem jego ucho.
Dredziarz spojrzał na mnie krótko i uśmiechnął się.
Nawet nie zauważyłem kiedy już dojechaliśmy do studia telewizyjnego. Wyszliśmy z busa i powędrowaliśmy do dużego oszklonego budynku. Wszyscy widząc nas na korytarzu, uśmiechali się fachowo i kierowali dokąd mamy się udać.
Po chwili siedzieliśmy całą czwórką na białej kanapie w studiu nagraniowym. Kilka minut czekaliśmy na prezenterkę która zaraz również się zjawiła.
- Witajcie. - podała dłoń każdemu z nas i z uśmiechem usiadła na swojej kanapie

***

Wywiad minął bardzo szybko. Nawet zdziwiłem się, że nie zapytała o moją przygodę w klubie. Najwidoczniej Jost truł mi tylko dupę, bo chciał mnie nastraszyć, a sam zadbał o to, żeby nic nie dotarło do mediów i żeby wszystko zostało usunięte z prasy. W sumie to nawet dobrze, bo z pewnością ciągnęłoby się to za mną przez jaki czas.
Słońce powoli zachodziło, a ja wygodnie rozsiadłem się w miękkim fotelu. Cały dzień przeminął tak szybko, że aż się zdziwiłem. Zbliżał się wieczór, a ja czułem się nieludzko zmęczony.
- Bill. - usłyszałem zza ściny głos Toma.
Niechętnie podniosłem się i mimo wszystko poszedłem w tamtą stronę.
- Co. - oparłem się  framugę. Mój głos zabrzmiał zbyt szorstko.
Słysząc mój ton, zaskoczony bliźniak obrócił się w moją stronę i podszedł powolnym krokiem.
- Hej, co taki zły? - jego twarz znalazła się blisko mojej.
- Przepraszam, jestem wykończony. - westchnąłem cicho i spuściłem wzrok n ziemię. Czułem, że Tom właśnie się uśmiechnął.
- Kocham cię, głupku. - szepnął i chwycił mój podbródek, mocno całując usta. Jego dłonie były takie przyjemne...
- Bill, Tom?

***
Szczerze aż wstyd wstawiać takie krótkie g***o :P. Wybaczcie mi. Strasznie zaniedbałam to opowiadanie, a chcę, żeby choć trochę ruszyło.
Odcinek dedykuję wszystkim czytającym, odwiedzającym tego bloga i komentującym. To dużo dla mnie znaczy, dziękuję!! :-)
Dedykuję to również Madzi. C, jak zwykle zresztą :D Do zobaczenia w szkole ;-).