sobota, 4 maja 2013

4. W wąskim gronie.

Obudziłem się z potwornym bólem głowy, to było okropne! Powoli otworzyłem sklejone powieki i od razu tego pożałowałem. Świat zawirował w kółeczko, a obraz stał się dziwnie zamazany. Jęknąłem zrozpaczony i przewróciłem się na bok. Moje ciało przygniotło jakieś inne, prawie nagie ciało. Co? Ale jak to? Czyżbym znowu zabrał ze sobą jakąś panienkę do domu? Znów powolnie próbowałem otworzyć oczy, ale światło słoneczne zbyt bardzo mnie w nie kuło. Cholera!
Miałem totalną dziurę w głowie. Jedyne co pamiętam to ciągłe dolewki alkoholu. Potem była tylko ciemność. Włożyłem dłoń pod pościel i zacząłem ''badać'' osobnika, który bezkarnie spał z nogą przełożoną przez moje udo. Mimo wszystko uchyliłem ciężkie powieki jeszcze raz, bo ciekawość i przerażenie jednocześnie, zżerały mnie od środka. Chwilę zajęło mi łapanie ostrości ale zaraz wszystko widziałem normalnie.
Osoba którą przygniotłem nie była naga. Ufff... Spod pościeli wyłaniał się jeden, szczupły, okrągły pośladek, opięty przez bardzo ciasny, czarny materiał. Już wiedziałem do kogo należy ta pupa. Bill? Co on tu robi i czemu jest prawie goły?! Moją i tak bolącą głowę zalały czarne scenariusze. Co mogło się stać? Przecież mogłem zrobić mu wszystko. To mój brat, ale trochę mnie pociągał. Tylko w sposób fizyczny. Uważałem po prostu, że jest bardzo ładny. Z resztą... Co takiego mogło się wydarzyć? Nic, prawda?
Pokręciłem głową i bezsilnie opadłem na łóżko. Kac zabijał mnie od środka.
- Aaaaaałłłł!!! - usłyszałem zduszony krzyk. Bill podniósł się tak gwałtownie, że aż spadłem z łóżka. Kiedy kładłem się, nie zauważyłem, że znów go przygniotłem. Tym razem o wiele mocniej.
Leżałem na podłodze jak nieżywy. Bałem się złości bliźniaka, ale też nie miałem siły na podniesienie się. Wszystko mnie bolało. Usłyszałem odgłos bosych stóp na podłodze i uchyliłem powieki. To co zobaczyłem, zwaliło mnie z nóg, mimo, że leżałem. Bill miał tak wściekły wyraz twarzy, że aż się zląkłem. Nigdy nie widziałem go aż tak wkurwionego. Stał, patrząc na mnie z góry ze skrzyżowanymi rękoma na nagiej piersi. Gromił mnie wzrokiem, jego czekoladowe tęczówki świdrowały mnie nienawistnym spojrzeniem. Przełknąłem głośno ślinę i powoli podniosłem się z podłogi.
- Eeee... Bill? - zapytałem tak cicho i niepewnie, jak nie ja. Moja cała pewność siebie i zlewanie każdej sytuacji odpłynęły wraz z moim szokiem, kiedy spojrzałem mu pierwszy raz w oczy. Bałem się go, dosłownie! Co mu się stało?
- Jeśli myślisz, że ci popuszczę, to się grubo mylisz. - prawie wysyczał, przez zaciśnięte zęby. Nic z tego nie rozumiałem. Bliźniak popchnął mnie tak, żebym usiadł na łóżku, co uczyniłem.
- Wczoraj wieczorem, w klubie, odwaliłeś taką szopkę, że szkoda gadać. Wstyd mi za ciebie! Zarzygałeś podłogę w kiblu i byłeś strasznie upierdliwy! Jak mały dzieciak!
- Wyluzuj, Bill... - moja głowa pękała na milion kawałeczków, kiedy dochodziły do niej krzyki bliźniaka. Bill popatrzył na mnie tym swoim wściekłym i chłodnym wzrokiem i po prostu odwrócił się na pięcie.
- Ubieraj się.
- Odbiło ci? Chyba nie chcesz iść do szkoły? - chyba coś mu na mózg siadło. Po takiej libacji on chce jeszcze na lekcje iść? Przecież jestem na kacu!
Brat westchnął tylko i wyszedł z mojego pokoju. Zauważyłem, że na stoliku nocnym leżą jakieś tabletki. Pewnie Bill o wszystko wczoraj zadbał. Bez zastanowienia łyknąłem kilka i podniosłem się z posłania. Szczerze mówiąc było mi trochę głupio z powodu mojego zachowania. Nic nie pamiętam, ale może on ma rację? Chyba zbytnio przesadzam.

***

Byłem zły na Toma, ale mimo wszystko nie wybuchnąłem na niego tak jak zamierzałem. Chyba nie ma po co aż tak zdzierać sobie strun głosowych na takiego idiotę. Postanowiłem odpuścić, ale na pewno z nim jeszcze o tym pogadam. Po prostu wczoraj przeszedł samego siebie.
Wszedłem do mojego pokoju na przeciwko i wyjąłem czyste ubrania z szafki. Rozejrzałem się jeszcze po pomieszczeniu, czy aby na pewno wszystko z niego zabrałem i powędrowałem do łazienki. Nie wiem co mój bliźniak dziś zamierza, ale ja nie chcę napędzać sobie zaległości. Idę do szkoły.

***

Leżałem kilkanaście minut zagrzebany w pościeli i wsłuchiwałem się w szum wody zza ściany. Bill brał prysznic. Po tabletkach nudności powoli ustępowały, a ja czułem, że powoli zaczynam kontaktować ze światem. Mimo wszystko nie zamierzałem dziś ruszać tyłka z łóżka. Pewnie mój dobry braciszek powie mi, co było w szkole. Jak dobrze, że go mam.
Nagle usłyszałem z dołu dźwięk tłuczonego szkła.
- Rozumiesz?! Rozumiesz?! - zza uchylonych drzwi, do moich uszu dochodziły niewyraźne krzyki matki z dołu. Aha, czyli zaczyna się kolejny cyrk.
- Jak mogłeś tego nie dokończyć Gordon, do cholery! Ja haruję całymi dniami, a ty się obijasz?! Czemu nie zrobiłeś zakupów?! - podniosłem się z łóżka i mimo wielkiej niechęci zamknąłem drzwi. Nie miałem najmniejszej ochoty słuchać ich wywodów. Awantur, to znaczy.
- Pierdolenie. - syknąłem pod nosem i znów uwaliłem się na wyro. Zamknąłem niewyspane powieki i przykryłem się pachnącą pościelą po sam nos. Tak. Uwielbiałem spać.
Przesunąłem się lekko na łóżku i do moich nozdrzy doszedł piękny zapach z poduszki obok. Na pościeli został jeszcze zapach mojego brata. Musiałem przyznać, że bardzo podobał mi się ten zapach.
Wtuliłem głowę w tą poduszkę i czułem, że powoli odpływam do krainy słów.

***

Wytarłem energicznie głowę puchatym ręcznikiem i zacząłem się szybko ubierać. Byłem już spóźniony do szkoły. Chwyciłem za suszarkę i migiem postawiłem swoje włosy, tapirując je i pryskając lakierem. Byłem już ubrany w standardowe, obcisłe ubrania. Wykonałem sobie jeszcze szybko makijaż i wyskoczyłem z łazienki jak oparzony. Nie lubiłem spóźnień. Te wszystkie pogardliwe spojrzenia...
Wbiegłem do mojego pokoju i chwyciłem plecak leżący na podłodze. Wychodząc zajrzałem do pokoju Toma. Miałem cichą nadzieję, że jednak pozbierał się i będzie towarzyszyć mi w szkole.
Jednak nie. Bliźniak już spał, rozwalony na całym łóżku. Taki mam ja z niego pożytek. Ehh... Mimo wszystko kocham go i wiele mu zawdzięczam.

*

Mega krótko i nic się praktycznie nie dzieje - wiem. Wybaczcie, ale dosłownie stanęłam na głowie, żeby to Wam opublikować. Wstawiam z okazji moich urodzin, które są za pięć dni :D Pozdrawiam Was i dziękuję za wszystkie komentarze, są bardzo motywujące! :-)

4 komentarze:

  1. Wszystkiego najlepszego! :D
    Rozdział może i krótki, ale fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O strasznie się cieszę, że w końcu coś napisałaś ;-)
    Wściekły Bill haha to musiało być świetne ;p
    Czekam już na kolejny rozdział ;*
    Wszystkiego najlepszego kochana i jak najwięcej weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawie jestem ciekawy co dalej będę obserwować tego bloga pozdrawiam i zapraszam do siebie wiesz jaki mam adres bloga :)

    OdpowiedzUsuń